| Świat Helmutha Falka
Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych
poszukując materiału do moich instalacji i obiektów w berlińskiej dzielnicy
Kreuzberg stałem się klientem jednego z ówczesnych, licznych sklepów ze
starzyzną. W jednym z nich, na rogu Dieffenbach i Graefe Strasse, kupowałem
od czasu do czasu meble, stare przedmioty lub fotografie. W przeciwieństwie
do wielu innych kupujących długo i wnikliwie przeglądałem stosy starych
książek, fotografii czy ubrań, co nie uszło uwadze starszego ode mnie
mężczyzny, od którego je nabywałem. Pewnego razu, przy Dopiero parę lat później, po obejrzeniu mojej wystawy indywidualnej, którą zrealizowałem w ramach wielomiesięcznego projektu w pomieszczeniach sklepowych jego angielskiego partnera Davida Kirby, znajomość nasza zaczęła powoli przekształcać się w przyjaźń. Jeszcze w czasie wernisażu Helmuth zaprosił mnie i moją żonę Alicję na swoje urodzinowe party. Wybrałem się na nie i tak odkryłem świat Helmutha Falka...
Podczas pierwszej przelotnej percepcji, choć nie pozbawione walorów estetycznych, sprawiają raczej wrażenie prac dekoracyjnych. Gdy obcujemy z nimi dłużej, niejednokrotnie odkrywamy głęboką w wymowie treść. Posługując się odpadkami naszej cywilizacji artysta ten artykułuje związane z nią problemy, porusza kwestie rozwoju społecznego i ciągle aktualnych w nim tabu. W jego pracach przewija się tematyka dotycząca przeszłości - II wojny światowej, wojny wietnamskiej, ale także historii najnowszej - upadku muru berlińskiego, czy jak w objekcie: Niemiecko-amerykańska przyjaźń (Deutsch-amerikanische Freundschaft) aktualnych relacji tych krajów. Prawie wszyscy znamy wizerunek Marilyn Monroe, podobnie jak Ché Gevary. Do popularności tej pierwszej przyczyniły się nie tylko filmy z Hollywood i reklama, lecz także sztuka i to jednego z najbardziej wpływowych artystów XX wieku Andy Warhola. W latach sześćdziesiątych równie popularna, jeżeli nie popularniejsza, stała się na fali kontestacji graficzna wersja portretu Ché Gevary. W jednym ze swoich niezatytułowanych fotocollage Helmuth Falk zestawił uśmiechnięte twarze Marilyn i Che z wizerunkiem pośmiertnym tego drugiego. Przy pomocy takiego zestawienia przełamana została ich ikonograficzna neutralność, tak charakterystyczna dla pop-kultury. Ta prosta w swojej koncepcji praca posiada niezwykle mocne działanie. O ile mogliśmy oglądać na zdjęciach martwego Ché, nigdy jednak nie widzieliśmy pośmiertnego wizerunku Marilyn. O jej śmierci krążą różne pogłoski, a wszystko wskazuje na to, że jej śmierć była brutalniejsza niż śmierć rewolucjonisty. Praca ta bardzo dużo mówi o naszej cywilizacji, w której jednostka może zostać wyniesiona na piedestał przez grupę posiadającą w tym interes, ale w momencie, gdy jej postawa koliduje interesem tej grupy, zostaje bez najmniejszych skrupułów zgładzona. Co mają wspólnego ze sobą Michael Jackson, Anne Frank, Jimi Hendrix, Sigmund Freud, Michael Schumacher, Frankenstein, Jezus Chrystus, ofiary eutanazji, wrestling fighters, niemieccy politycy, maorys czy pin-up girls z lat sześćdziesiątych, by wymienić tylko niektóre z portretów postaci użytych do pracy zatytułowanej Moje miejsce obok niego (Mein Platz neben ihm), która jest edną z moich ulubionych. Można byłoby powiedzieć: właściwie nic, ale po chwili zastanowienia trzebaby sprostować: bardzo dużo. Helmuth zastanawiając się nad szeroko pojętym swoim miejscem, w świadomy sposób sytuuje siebie obok tych wszystkich postaci z historii i współczesności, obok osobistości bardzo znanych i anonimowych ludzi, po których pozostaje czasami tylko nikły lad w postaci fotografii. Takie są właśnie prace Helmutha Falka. Na pierwszy rzut oka mogą wydać się po prostu niewinne, ba, wręcz zabawne, by po chwili obcowania nakłonić nas do głębokiej refleksji. Czasami jest na odwrót. Praca zatytułowana: Dlaczego
dobrzy ludzie muszą cierpieć? (Warum müssen gute Menschen leiden?) est
dobrym przykładem przewrotnej strategii artysty, stosowanej przy poruszaniu
tak ważnych tematów jak polityka, religia czy seks... Inna praca Helmuta zatytułowana Na dworcu powstała na bazie pomocy dydaktycznej do nauki języka rosyjskiego, jakią ówczesny Związek Radziecki obdarowywał również Polaków. W stojącym na peronie pociągu do Sewastopola, oprócz powojennych polityków niemieckich - Adenauera i Straussa, siedzi angielski naukowiec Stephen Hawkins. Obok pionierów i konduktora pomagającego wsiąść do pociągu typowej babuszce widzimy gęstwinę postaci - Tołstoja , Mussoliniego, papieża Jana Pawla II, angielskiego policjanta, esesmana, mężczyznę w płaszczu z gwiazdą Dawida, Trockiego, Dostojewskiego, Lincolna, Goebelsa.... Nad tablicą informacyjną z rozkładem jazdy góruje nazistowski slogan: Jeden lud, jedna rzesza, jeden wódz ( Ein Volk, Ein Reich, Ein Führer), a pod spodem informacja Tańczenie swingu jest zakazane (Swing tanzen verboten). I znowu ta w pierwszym wrażeniu idylliczna sytuacja przedstawiająca koegzystencję, która w realnym życiu nigdy nie doszłaby do skutku ze względu na różnice ideologiczne i na rozbieżność czasową, staje się metaforą naszej egzystencji. Czyż nie jest bowiem tak, że właściwie niezależnie od roli jaką pełnimy i rangi jaką posiadamy, jesteśmy tak na prawdę tylko pojawiającymi się na krótko podróżnymi? Istotniejszym wydaje się być jednak pytanie o to: dokąd zmierzamy? Portrety anonimowej Berlinki powstały z zafascynowania Helmutha zbiorem fotografii znalezionych w jednym z berlińskich mieszkań. Skrupulatnie datowane zdjęcia z jej życia pokazują rozwój od lat dziecięcych do okresu dojrzałości. Kim była ta mała dziewczynka? Mnie osobiście, ze względu na swoją fizjonomię, kojarzy się ona z Anną Frank i Leni Riefenstahl. Nie wiem co prawda, jak wyglądała mała Leni i mogę sobie tylko wyobrazić, jak mogłaby wyglądać dorosła Anna. Niestety, los tych kobiet związany był nierozerwalnie z losem kraju, w którym się urodziły. Anna Frank stała się ofiarą barbarzyństwa niemieckiego nazizmu, w którym udając, że nic nie wie - Leni Riefenstahl świetnie się zaaranżowała. Niezależnie od mojej interpretacji, ta niezwykle delikatna i intymna w swojej wymowie praca jest hołdem dla ludzkiej egzystencji. I myślę także, że wiele swoich prac mniej lub bardziej świadomie dedykuje Helmuth krajowi, w którym się urodził, którego historia, zwłaszcza ta najnowsza, jest tak skomplikowana, jak cała nasza rzeczywistość. Jestem przekonany o tym, że Helmuth, pomimo swojej codziennej pragmatyczności, nie jest jednym z ludzi obojętnych. Nie pozwala mu na to jego wrażliwość. Mój krótki opis kilku wybranych collage i assemblage Helmutha Falka nie jest w stanie przekazać bogactwa jego twórczości, która też nie jest stylistycznie jednorodna i zawiera bardzo od siebie odmienne elementy formalne. W swoich licznych obrazach i rysunkach, nie troszcząc się o wypracowanie czystego stylu, Helmuth wykreował swoistą estetykę, w której podobnie jak dadaiści istotną rolę odgrywa zawartość treściowa. Przede wszystkim jednak radość i przyjemność jaką sprawia mu uprawianie sztuki, bo jak sam napisał w liście do mnie: ... w ogóle nie myślę o karierze i czymś podobnym, ponieważ w przeciwnym razie, nigdy nie miałbym takiej przyjemności i radości. ( ... glaube schon gar nicht an Kariere und so ein Zeug denn nie hätte ich sonst solch Spaß + Freude an meiner Kunst haben können). I dalej pisze: Sztuka jest dla mnie czymś takim, jak gdybym czynił i mówił coś, czego nie mogę albo nie mam odwagi wypowiedzieć. Bardzo się cieszę z tego, że we Wrocławiu, w mieście,
w którym spędziłem wiele lat mojej młodości, twórczością Helmutha zainteresowała
się tak niekonwencjonalna galeria jaką jest Entropia. Tutejsza tradycja
kulturowa, w której, jak sądzę, nadal istotną rolę odgrywają wątki narracyjne
(treść), może okazać się bardzo sprzyjająca dla recepcji sztuki tego niewątpliwie
autentycznego, bardzo interesującego i jeszcze w Niemczech nie odkrytego
artysty. Sam fakt, że wystawa ta jest inicjatywą galerii, a nie wynikiem
moich czy Helmutha zabiegów, świadczy o tym, że oddziaływanie jego twórczości,
jak każdej prawdziwej sztuki, ma charakter uniwersalny. I co najważniejsze,
stanie się ona dla wrocławskich miłośników sztuki okazją do poznania tego
artysty i porozmawiania z nim o jego sztuce. Tak się bowiem składa, że
tekst ten nie jest krytyczną analizą historyka czy krytyka sztuki, lecz
jedynie spojrzeniem innego artysty, a więc przede wszystkim próbą zachęcenia
do poznania świata Helmutha Falka...
______________________________ |
| <<< |