
14 czerwca świętowaliśmy Bloomsday /dlaczego wtedy i w taki, a nie inny sposób wyjaśniamy w innym miejscu/. Przybył Jacek Malicki ze swoim tłumaczeniem FINNEGAN'S WAKE. Zasiadł przy stoliku z teczką pełną maszynopisów. Czytał przebiegle monotonnie, raptownie i brawurowo podejmując tasiemcowate ciągi nawrstwionych słów-znaczeń-dźwięków. FINNEGAN'S WAKE niewątpliwie można potraktować jako text-sound. Część publiczności opuściła galerię nie znajdując kontaktu ze słowotokiem Joyce'a ; pozostali bawili się wspaniale, tym bardziej, że momenty uchylania drzwi przez wychodzących były komentowane deus ex machina przez tekst Joyce'a. Niewątpliwie coś musiało tkwić także w samej interpretacji Malickiego, skoro wsłuchani i wpatrzeni w niego przeoczyliśmy chwilę, gdy podczas czytania zdjął marynarkę i krawat. Celebrację zwieńczyła butelka whisky, którą Jacek otrzymał w ambasadzie Irlandii, heroicznie przechował i przywiózł do Entropii zaledwie napoczętą.







