Paweł Marcinek
SPOKO RZECZY
rysunki, obiekty i inne rzeczy
11.03 - 01.04.2022
otwarcie: 11.03.2022 godz. 17:00 | piątek
opening: friday, 11 march 2022, 5 PM
wstęp wolny | admission free
___________
otwarcie/udostępnienie wystawy:
11.03.22 w godz. 17:00–19:00
___________
wydarzenie na fb
https://www.facebook.com/events/646512756636110/
___________
Wystawa rysunków, obiektów i „innych rzeczy” z lat 2018-2021 oraz najnowszych w aranżacji “site specific”. Artysta często posługuje się techniką kolażu wykorzystując wszelkie dostępne gadżety biurowe - folię samoprzylepną, naklejki, flamastry, markery, długopisy. Nieskrępowana forma, spontaniczne działanie i swoisty recykling idei umożliwiają zewnętrznemu światu swobodne przenikanie w obszar kreacji, a samemu artyście głębsze poznanie otoczenia, w którym się znajduje. Rysunki mają dla niego funkcję zapisu i jednocześnie wentyla bezpieczeństwa. Jeśli w działaniach zewnętrznych, interwencjach malarskich i rzeźbiarskich przestrzeń społeczna traktowana jest przez niego jako przedłużenie własnego szkicownika, tutaj rysunek, kolaż, obiekt jest przedłużeniem przestrzeni, w której żyje.
Tytuł wystawy, zaczerpnięty z jednej z prac, niesie w sumie pozytywny przekaz. Zalecana jest jednak uważność, ponieważ wchodzimy w obszar, w którym reguły są elastyczne, gra wyobraźni otwarta i - słowami artysty - "brak tutaj poważnego zaangażowania w poważne problemy sztuki". Natomiast nie brakuje zaangażowania w rzeczywistość, bo "w rysunku jest świat".
Paweł Marcinek
Urodzony w 1986 roku, artysta wizualny, zajmuje się rysunkiem, rzeźbą, obiektem, pracami site-specific. Absolwent wrocławskiej ASP, dyplom z malarstwa w pracowni prof. Zdzisława Nitki i multimediów w pracowni prof. Pawła Jarodzkiego. W swojej twórczości czerpie z różnych estetyk, intuicji, nawiązuje do pierwotnych instynktów czy cyfrowej rzeczywistości, ironizuje, żartuje. Jest założycielem oraz kuratorem galerii bwa Drewniana w Świdniku, gdzie od 2018 roku organizuje wystawy. Współpracuje z galerią Łęctwo w Poznaniu. W galerii Entropia pojawia się nie po raz pierwszy. Brał tu udział w projektach i wystawach zbiorowych oraz współtworzył wraz z Olą Szulimowską wystawę „Brak mi słów” (2016).
___________
Ewelina Figarska
Paweł magazynuje swoje rysunki w notatnikach.
Paweł magazynuje swoje rysunki w notatnikach, w zasadzie w koło je rysuje, jakby ukradkiem, niepostrzeżenie, na skraju, między rozmową, piciem herbaty — dryfuje. Kiedy przeglądam te rysunki, czuję się jak psychiczne muzeum mutacji biologicznej.
Czuję, że spaceruję i oglądam różne przekształcenia, kulturowe zapisy na neuronowych połączeniach z barszczem i wyniesionymi śmieciami obok trzepaka na blokowisku. Czasami przez korytarz tego pomieszczenia przebiega jakaś postać. To może być postać z kreskówki. Ktoś inny krzyczy coś ważnego, albo zupełnie nie i tego nie da się odróżnić. Ta osoba jest za daleko, żeby głos ułożył się w jednoznaczne słowa. Albo to po prostu puszka po coca-coli turla się w tym psychicznym korytarzu, zmaga się z wiatrem podczas wietrzenia pokoi. Najciekawsze w tych zapisach wydaje mi się coś na kształt kodowania - zlepki myśli, które tylko autor może rozszyfrować, monologi do ścian. Obiekty i symbole stale się powtarzają, przenoszą z rysunków w obiekty, rozciągają w instalacje. Tworzą ze sobą dialogi, żartują za naszymi plecami, żeby zaraz zorganizować się w jakąś dojrzałą wypowiedź. Przekrzykują się, ale okazuje się, że autor - mimo zdradzanego braku kontroli - panuje nad tym wielogłosem. Przesuwa środki ciężkości, maskuje, zakleja „tam gdzie trzeba”, zagłusza potwory z szafy, jednocześnie je pokazując. Systemy cenzury psychicznej każą człowiekowi nie widzieć obiektów, zaklejają im usta. Autor wyprowadza swoje mary jakby na pogawędkę, przyglądają się sobie wzajemnie z bezpiecznych odległości. Serie skojarzeń i uczucia lepią się jedne do drugich. Niby nie wiadomo dokąd to zmierza, a jednak - jak w efekcie domina - w końcu uderza o podłogę. Kawałki przedmiotów czy pejzaży z codzienności wlewają się do tych prac, tworzą przecieki z „teraz” - pajęczyna, kubek albo bimorficzny kształt. Czasami mamy do czynienia z dziecinną twarzą o przerażająco starym uśmiechu. Całe to rozmnożenie około pluszowych stworzeń budzi naszą podejrzliwość w dorosłym świecie i odwrotnie: cronenbergowskie mutacje na sympatycznych uszatkach wprowadzają uczucie zaburzenia światów. Paweł korzysta z ludzkiej potrzeby sympatyzowania z uśmiechniętym bananem, podawaniem ręki gwiazdom, jeżdżeniem na kogutach i całym wachlarzem „emotyzujących” wyobrażeń włącznie z katastrofizmem egzystencji.
Ta przestrzeń podświadomości jest bezczasowa — nie ma tu żadnych granic w naszej ludzkiej postaci, żadnej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Czasy z naszego przeżywania permanentnie koegzystują ze sobą na jednej platformie, jak w dziwnej grze, w której nawet nie trzeba naciskać „play”.