Twórczość Jana Mioduszewskiego związana jest ściśle z malarstwem, choć kreacje artysty często występują z ram tradycyjnie pojętego obrazu. Mioduszewski deklaruje: "Jestem malarzem. Fabrykuję meble. Płaskie. Mebel taki ma cechy prawdziwego mebla, wszystko to, co w meblu najlepsze, a nie zagraca wnętrza. Jest obrazem. Te meble są malarstwem. A ponadto pokazują absurd meblowania, urządzania się. Mebel może ktoś kupi, a obraz? Taki żartobliwy aspekt mnie pociąga. Chodzi o sytuację na rynku sztuki. Obraz często traktuje się jak sprzęt, więc sprzęt będzie się traktować jak obraz."
Konstruowane przez Mioduszewskiego struktury najczęściej malowane są w iluzyjne słoje do złudzenia przypominające drewno sosnowe, bukowe, świerkowe. W niektórych realizacjach artysta stosuje autentyczne okleiny drewnopodobne. Zdaje się nawiązywać do starej tradycji malarstwa trompe l'oeil. Tworzy ułudę trójwymiarowości, choć w istocie pokazuje obiekty zupełnie płaskie. W obecnym etapie swej twórczości artysta kontynuuje projekt zatytułowany Fabryka mebli. Powoływane do życia iluzjonistyczne „sprzęty” wystawia w coraz to innych wnętrzach - zmienne konteksty w sposób zaskakujący odmieniają ich wymowę. Obraz ulega tu jakby uprzedmiotowieniu, choć po bliższym zapoznaniu się z nim okazuje się być jednak iluzją. Forma prac artysty wyswobodzona z niewoli prostokątnego blejtramu przywodzi na myśl tzw. shaped paintings (obrazy kształtowane) pojawiające się szczególnie często w sztuce amerykańskiej od lat trzydziestych XX wieku.
Do swych kreacji wykorzystuje Mioduszewski również własną osobę. Dzięki zastosowaniu odpowiednich kostiumów artysta niejako "sam wkracza w obraz", tworząc "nieruchome performances". Poddaje się zabiegowi uprzedmiotowienia, tkwiąc nieruchomo - w kostiumie pomalowanym w słoje drewna wewnątrz specjalnie zaaranżowanego mebla - bądź też - również dzięki odpowiednio zakomponowanemu przebraniu – wtapia się w strukturę miasta (nieruchomy performance Ściana z 2003 roku).

Piotr Szubert
Z katalogu wystawy "Science & Art in Europe. Świat obrazu - obraz świata". maj 2005

<<<
 
Jestem malarzem.
Fabrykuję meble. Płaskie.

"Wywrotowe meblowanie" Jana Mioduszewskiego okazuje się wywrotowym malowaniem. To nie tylko przypadkowe przestawienie liter, to ujawnienie zupełnie nowych sensów.
Nim zobaczę prace wstawione do Entropii, zdejmuję z siebie płaszcz. Bez zgody Mioduszewskiego, którego teraz tu nie ma, wieszam na znajdującym się obok wejścia do galerii wieszaku. Nie. Na obrazie, który przedstawia wieszak. Obok powieszonej przez Fabrykę Mebli znoszonej koszulce, czarny płaszcz komponuje się idealnie. Andrzej Jarodzki, który wchodzi do galerii niedługo po mnie, bierze go za część instalacji.
Dezorientacja, którą wywołuje swoimi pracami już sam Mioduszewski, obserwowana jest tu częściej. Nawet znana konceptualistka przeciera okulary, gdy podchodzi do innego obiektu. Iluzja głębi w tych dwuwymiarowych pracach to przypomnienie sięgającego starożytności malarstwa iluzjonistycznego. Trompe l'oeil- oszukać oko. Z tym oszustwem kolaboruje również samo podobrazie. Wycięte zgodnie z linią przedmiotów, wskazuje na nową możliwość dialogu z przestrzenią. Teraz przedmiot, nieograniczony prostokątnym blejtramem, tkwi w niej bezpośrednio. Dokładnie jak mebel.
Czy obrazy Mioduszewskiego są nim?
Bardziej niż są samym meblem, wyrażają jego pojęcie. Działaniem Mioduszewskiego rządzi przy tym zasada ekonomii. Poddaje on w wątpliwość samą czynność meblowania, w której sprzętem staje się również obraz. Sytuację taką odwraca i pokazuje nam obiekty, które maksymalnie kondensują najważniejsze cechy konkretnego mebla. I są obrazem.
Bo regularna szafa, zanim otworzy się jej drzwi, zasłania przed widzem swoje potencjalne funkcje. „Szafy” Mioduszewskiego ujawniają je już w pierwszym oglądzie. W tym sensie jego obrazy przypominają dzieła analitycznych kubistów. Zwracają równocześnie uwagę na wiele aspektów swojego przedmiotu, łączą w sobie kilka różnych punktów widzenia. Ale Mioduszewski przy tym nie rezygnuje z wrażenia głębi, przeciwnie, wprowadza zdecydowane skróty perspektywiczne, które ją uwypuklają. Dynamizują one przekaz i tak już bardzo dynamiczny. Ich logika do pewnego stopnia przypomina mi najlepsze prace Eschera. Szczególnie te litografie, w których siły grawitacji działają prostopadle do siebie. Schody, po których wspina się postać, są równocześnie schodami, po których inna schodzi. Na jednym obrazie Mioduszewski przedstawia zestawione ze sobą szafki, regały. Widziane są z różnej perspektywy, a nawet w obrębie jednego przedmiotu jest ona zróżnicowana. Do tego dokłada dodatkowe skrzydła, deski, które wprowadzają nowe rytmy. Obiekty pochylają się ku ziemi, jakby miały się przewrócić. I przeciwnie, wiszą w powietrzu, przecząc zasadom ciążenia.
Mioduszewski tym razem umeblował Entropię, ale swoje obrazy konfrontował już w różnych przestrzeniach. Wprowadził je nawet do prywatnych mieszkań. W domu państwa Cichockich (akcja z 2002 r., na wystawie można zobaczyć fotografię) gościły w salonie obok tradycyjnych, powiedzmy, mebli- meblościanki i stolika, na którym leżą- niczym martwa natura- skrzypce i szklana misa. Raz nawet Mioduszewski wystawił swoje obiekty na próbę... śmietnika.
Ta gra z rzeczywistością ujawnia się również w działaniach, które nazwał "still performance". Są próbą wkroczenia w pole obrazu, zdefiniowania swojej pozycji jako części obiektu. Ubiera kombinezon, który pozwala mu, jak allenowskiemu Zelligowi zespolić się czy to z fakturą ściany (performance na warszawskiej Pradze z 2003), czy z drewnianym materiałem. - Czy wyrażam coś? Nie- mówi. Mioduszewski raczej sprawdza na ile jego obecność, nawet nieruchoma, wpływa na odbiór obrazu. Działanie to powtórzył podczas wernisażu w Entropii, wprowadzając element niepokoju wśród widzów. Stał oddalony parę kroków od wiszących na ścianie czterech prostokątów. Z tym nieruchomym performancem rymuje się obiekt, położony obok, postać skulona w pozycji embrionalnej, we wnętrzu szafki. Na wstępie Mioduszewski wprowadził narrację. Krótki tekst, który przygotował, odczytał Mariusz Jodko. "Zapraszając zebranych na mała przechadzkę, cytując tytuł Podróż dookoła własnego pokoju, przypominając, co można zobaczyć nie ruszając się z domu, chciałbym wywołać spojrzenie".
Bo obecność wśród jego przedmiotów zakłada owo wyzwolenie spojrzenia. Najmniejsza ustawiona tu deska jest artystycznym obiektem, w każdej z nich widoczna jest malarska interwencja. Meblowanie okazuje się wywrotowym malarstwem.

Katarzyna Roj
lipiec 2005