Spotkanie z Witoldem Gierszem i prezentacja techniki animacji zostało zorganizowane z pomocą finansową Samorządu Miasta Wrocławia w ramach projektu "Warsztaty Filmu Animowanego" prowadzonego przez Alicję Jodko.

zdjęcia: entropia
Aby powiększyć foto kliknij na ikonę

 

 

Czekając przy kawiarnianym stoliku z nudów, może ze zdenerwowania, mężczyzna powołuje do życia postaci z serwetki. Błyszczący blat zmieni się za chwilę w salę balową, zaraz potem w miejsce pojedynku. Walka pomiędzy rywalami o piękną Papierową Pannę wydaje się dramatyczna, ale w obliczu rzeczywistości wyższego rzędu groteskowa. Świat emocji bibułkowych bohaterów jest incydentalny, ale porusza.

Jego autor, Witold Giersz stworzył "Oczekiwanie" ponad czterdzieści lat temu. W technice kombinowanej i we współpracy z Ludwikiem Perskim. Na pewno nie z nudów, może ze zdenerwowania. Nie pytałam go, czy mężczyzna z kawiarni to jego alter ego, to pytanie banalne, jednak motyw demiurga- animatora pojawia się częściej w jego filmach, jak choćby w "Czerwonym i czarnym". Tam, pojedynek byka i torreadora zmienia się w pewnym momencie w zmagania ich obu z Rysownikiem, który w walce tej nie waha się użyć broni najsilniejszej, czyli tej, która równocześnie daje i odbiera obu bohaterom życie. W ostatniej scenie zamknie ich z powrotem w buteleczkach tuszu i postawi na półce. Jest w tym filmie jeszcze jedna, przewrotna scena. Oto byk, znajdując lustro, odwraca je tak, że na moment widzimy to, co dzieje się po drugiej stronie kamery. Scena zaskoczonego reżysera to jeden z subtelniejszych autoportretów w historii kinematografii.
Witold Giersz pokazał w "Entropii" jeszcze kilka wyjątkowych filmów ze swojego dorobku. Wśród nich "Mały western", swój wczesny film, w którym porzucił kontur dla barwnych, nasyconych plam. Klatka po klatce, Giersz naniósł farbę bezpośrednio na taśmę celuloidową. Rozlewające się kolory wpływają na dramaturgię obrazu. Tu także bohaterowie nie uciekną od tego, co je stwarza. Gdy podstępni rewolwerowcy, żółty i niebieski, połączą swe siły przeciwko czerwonemu kowbojowi, przemienią się w zielonego giganta. Świat przedstawiony przez Giersza nie ma ograniczeń. Kowboj wychyli butlę czerwonej farby, by pomnożyć się do skali przeciwnika.
Krytycy zawsze podkreślali tą niezwykłą łatwość, z jaką Witold Giersz tworzy swoje filmy. Ich narracja płynie lekko, wypełniona jest charakterystycznym humorem. Czasem wystarczy już kilka pociągnięć pędzla, maźnięć szpachlą. Na naszych oczach, w kilkadziesiąt minut, opowiadając i słuchając, reżyser wyczarował malarską impresję konika. Powstał film króciutki, ale reakcje dorosłych widzów bliskie były emocjom dzieci. Zwierzę biegnie parę kroków, po chwili odwraca się i znika. Kilkanaście sekund, kilkadziesiąt klatek a wielkie święto animacji. /zobacz >>>/
Utwory Giersza są właśnie takie: słodko- gorzkie. W "Śladach" autor opowiada historię przez tytułowe ślady. Z nich dowiadujemy się o dramatycznych wydarzeniach pary kochanków. Utwór rozpoczynają niemal sielankowe sekwencje: zabawa dzieci w parku, wieczór na potańcówce. Dodatkowym bodźcem są dźwięki i odgłosy. Giersz wykorzystuje także suspens, który potęguje odbiór kluczowych, tragicznych scen. Ostatecznie jednak nie popada w pesymizm. Wstanie kolejny dzień, latarnik zgasi w mieście światło, mleczarz postawi pod drzwiami butelki, czy, jak w filmie "Pożar", wykiełkuje na pogorzelisku roślina. Spłoną papierowe postaci z "Oczekiwania", ale zaraz w kawiarni pojawi się kobieta, której nieobecność przyczyniła się do ich powstania.

Katarzyna Roj

<<<