Rzut. Mapa. Plama. Patrząc na obrazy Mariana
Solisza widzimy precyzyjny rysunek wykreślający mapy miast, czy fasady architektoniczne
i niezależne plamy kolorów. Połączenie tych dwóch języków, rysunku i malarstwa
na jednej płaszczyźnie, odsłaniają warstwy budujące obraz. Będąc równocześnie
równorzędnymi wartościami grają z konwencjami i wyobraźnią. Ostatnio jest
to połączenie używane również przez innych artystów, ale u Mariana Solisza
perfekcyjne wykonanie, czystość kompozycji, rozmach i odwaga decyzji dają
efekt niezwykły. Te obrazy mają kilka wymiarów, znaczeń. Są pięknymi przedmiotami,
abstrakcyjnymi kompozycjami, które daleko odeszły od realistycznego przedstawienia.
Stają się znakiem, symbolem. Mapy i architektura z jednej strony pokazują
strukturę techniczną, a z drugiej są jakby surrealistycznymi pejzażami.
Farba kładziona jest z oddaniem, pokorą uświęcającą akt malowania. Twórczość
ta bliska jest stanowi kontemplacji. Te obrazy są pewnego rodzaju "ikonami",
gdzie świat widziany jest z góry. Schematy miast, które nas otaczają tu
uzyskują jakby przezroczystość. Mamy możliwość oglądania naszej rzeczywistości
w formie planu, przekroju, zamiaru. Jednocześnie lekkość i czystość daje
wrażenie, że ich autor bawi się używając linii i plam koloru w poszukiwaniu
nowych zdarzeń i znaczeń. Pokazując konstrukcję architektury, map, planów,
odsłania nowe obszary piękna.
tekst: Magda Kazimierska
|
|
|
>>> | ||